Musiałem sobie zorganizować nowe miejsce do pracy... ale jeszcze muszę pomyśleć, bo ława trochę za niska i plecy mnie bolą (pierwszy pomysł żeby działać na podłodze upadł, jak po 2 godzinach siedzenia nie bardzo mogłem wstać) - starość nie radość, a do tego ciągle trzeba majdan zbierać jak ława potrzebna.
A jest i jeszcze będzie nad czym siedzieć, bo czeka 16000 nitek na plątanie.
Na razie nie zrobiłem wiele,
a kanwa wygląda przerażająco:
Zrobiłem sobie, zgodnie internetowym przepisem, 2 kulki do suszarki (podobno ciuchy mają być mniej pogniecione) z wełny. Pierwszy raz coś filcowałem i wyszło tak sobie. Może rzeczywiście trochę ciuchy są fajniejsze po suszeniu.
I na koniec wpisu... Wypadająca z szafy maszyna do szycia zmusiła mnie do wyjęcia reklamówki na której stała... Jakie było moje zdziwienie gdy wewnątrz znalazłem kolejne skarby.
Sam nie wiem kiedy, ale rzeczywiście kupować kupowałem:)
Zakręcony z Ciebie gość :) Ale pozytywnie:) Ciekawe ta nowa zabawka :)
OdpowiedzUsuńten kawałeczek wcale nie jest mały...tym bardziej, że to przewijanie niteczek jest dość mozolne :) ślicznie sie zapowiada :)
OdpowiedzUsuńSama bym chciała znaleźć takie skarby.
OdpowiedzUsuńDużo CI jeszcze zostało ale i tak już widać coś ładnego.
Normalnie wykopaliska archeologiczne, można powiedzieć :))) Fajne te znaleziska :)
OdpowiedzUsuńTen futrzaczek ciekawie wygląda, ale dłubaniny jeszcze sporo zostało...
Ale Ci się skarby w szafie zalęgły :) Żeby tak w mojej chciały... ehhh :)
OdpowiedzUsuńPiękna praca !!! Wróciłam po latach do tkania igłą.
OdpowiedzUsuńChciałabym takie skarby mieć w szafie :):)
Pozdrawiam słonecznie.
Wspaniałe znaleziska - chciałabym i w mojej szafie podobne znaleźć :))
OdpowiedzUsuńAle super ten dywanik :) chciałabym zrobić sobie taki ale z własnego wzoru, tylko nie bardzo wiem jak się za to zabrać :(
OdpowiedzUsuń