Obserwatorzy

środa, 29 stycznia 2014

Nowa zabawa...

Najpierw papugi (teraz pewnie będą zapomniane na czas jakiś):



Jak widać doszła papuga nr 2 i teraz już są w komplecie... Teraz normalnie czeka mnie... dżungla :)


A to mój nowy zaczęty właśnie latch hook. Na zdjęciach i filmikach w internecie wygląda na fajną, zupełnie nie skomplikowaną robotę. A tak na serio to o wiele więcej tu roboty niż z krzyżykami. Tam nawleka się igłę i jazda aż do końca symboli lub nitki :) A tu na każde oczko (krzyżyk) osobny kawałek nitki, który trzeba oddzielić od reszty, złożyć na równe połowy, nałożyć na szydełko, przełożyć szydełko przez kanwę, zaczepić na nim nitkę i przeciągnąć a na koniec zaciągnąć palcami pętelkę... Zabiera to znacznie więcej czasu niż krzyżykowanie. Na szczęście jest całkiem fajne i efekt widać niemal od razu :))




Jeszcze nie wymyśliłem co zrobić z brzegami. Nigdzie nie widzę takiej taśmy z klejem do zaprasowania jednostronnej, a 2 stronna nie bardzo - w końcu ta kanwa składa się głównie z dziurek :)


I tak na koniec wpisu... Uwielbiam jak jest zimno na dworze śnieg pada, a po ciepłym domu rozchodzi się zapach pieczonego chleba... Chyba żadne inne ciasto tak mocno i przyjemnie nie pachnie podczas pieczenia :)







sobota, 25 stycznia 2014

Papugi...

Wreszcie wróciłem do papug... do końca zostało mi tak 1/3 obrazka:


Na facebooku widziałem obrazek zrobiony techniką latch hook (bardzo fajna sprawa), wiec papugi ponownie pójdą w małą odstawkę jak tylko kurier przywiezie mi zestaw do nowej zabawy. 

Powoli powstają dwa kocyki z kwadratów babuni.  Na każdy potrzebuje 80 kwadratów...po 2 już mam :)




Miałem mieszane uczucia co do stojaczka na mulinę, który kupiłem w wakacje, ale okazał się niesamowicie wygodnym rozwiązaniem. Szkoda, że jest tylko do 50 kolorów, ale pewnie przy większym hafcie można używać 2 stojaków i już. Wreszcie nitki się nie plączą, nic nie ginie i cały czas wszystkie potrzebne kolory są rozwinięte i gotowe pod ręką. Pewnie jak ktoś ma sklejkę, wiertarkę, małe gwoździki  i trochę zdolności manualnych to może spokojnie sam takie cudo popełnić. 



Życzę miłej,  słonecznej i smacznej soboty... u mnie w piekarniku już rosną mufinki orkiszowe :)








wtorek, 21 stycznia 2014

Choroba...

Musiałem wreszcie posprzątać... co poskutkowało powyciąganiem z zakamarków (a trochę ich mam - jak się okazało) moich 3 letnich zakupów. Wiem, że zakupowywanie idzie zawsze szybciej niż haftowanie, ale to już chyba choroba... Chyba zaczne jakies konkursy z nagrodami oeganizować, bo tyle żyć nie bedę żeby to samemy przerobić... każdy zestaw tak cudnie wygląda, że jak wchodzę na stronę sklepu to bym, kupował, kupował i kupował :(







A ile mam jeszcze wydruków Heaven&Art i innych planów i zakupionej muliny... Szkoda, że doby nie można rozciągnąć. A jeszcze i włóczka czeka na szydełkowanie, i krosno, i przecież trzeba coś robić coby jakoś żyć :) Ciekawe czy też macie problem z wiecznym brakiem czasu.

Na zamówienie bratanicy powstały 2 zimowe szaliczki






I na koniec mój coraz bardziej obrośnięty psiaczek:



Pozdrawiam wszystkich.

PS Odpowiadając na pytanie które wcześniej padało... Od 2 dni siedzę nad papugami... :):) Jest szansa, że za czas jakiś wezmę się za auta.








sobota, 11 stycznia 2014

Oj. To już prawie 2 miesiące...

Taka dłuższa przerwa jakoś się wkradła, ale tak sobie myślę, że lepiej pokazać jak już jest co, niż klepać dla samego klepania...
Najpierw prezent, który wydziergała mi na drutach mama :):)




Ja wydziergałem... wszystko na zimę a zimy nie ma :(

Cztery chusty











Kolejny szalik... a właściwie szaliczysko :)





Na krośnie powstało coś, co po obszyciu stanie się bieżnikiem na ławę.




Pozdrwaiam wszystkich obserwujących i odwiedzających.